"SYRENY Z BROADMOOR"
Autor- Jan Krasnowolski
Tytuł originału- Syreny z Broadmoor
Liczba stron- 272
Tytuł originału- Syreny z Broadmoor
Liczba stron- 272
Wydawca- Świat Książki
Rok wydania- 2017
Kategoria- Literatura zbrodni/Literatura faktu
Rok wydania- 2017
Kategoria- Literatura zbrodni/Literatura faktu
OPIS:
To zbiór opowiadań inspirowanych prawdziwymi wydarzeniami.
To także najgłośniejsze sprawy
kryminalne ostatniej dekady, które wydarzyły się w Wielkiej Brytanii z udziałem
Polaków. Historie, które trafiły na pierwsze strony brytyjskich gazet.
Zbrodnie, które wstrząsnęły opinią publiczną. Studentka z Gdańska padła ofiarą
seryjnego mordercy na terenie kościoła w Glasgow. Pracownik budowlany dostał
szału podczas niedzielnego grilla i zamordował sześć osób na wyspie Jersey.
Para zwyrodnialców zakatowała niespełna
pięcioletniego chłopca w Coventry. Student skazany za brutalny gwałt w Exeter,
walczący o uniewinnienie. Obok tych historii nie można przejść obojętnie. To
mroczna strona emigracji na Wyspy.
RECENZJA:
Opierając się na powszechnej opinii na temat nowej książki Jana Krasnowolskiego o tytule „Syreny z Broadmoor” postanowiłam od razu ją nabyć. Liczne reportaże w telewizji śniadaniowej, w roli głównej z autorem książki, opinie na forach internetowych, ludzie po prostu byli zachwyceni tym co przedstawia autor. Tematyka jaką porusza w połączeniu ze sposobem w jakim rzekomo ta książka została napisana ponoć powoduje zachwyt i powszechne jej umiłowanie. Nie czekałam zbyt długo. Na drugi dzień po obejrzeniu ostatniego reportażu w telewizji udałam się do księgarni by do mojej Kolekcji książek trafiła ta „Perełka”. Szybko zabrałam się do jej czytania. Zrobiłam to kilkukrotnie by nie umknął mi żaden szczegół, by wszystko dokładnie zrozumieć i w końcu by móc Wam przedstawić naprawdę rzetelna recenzje.
Zanim zacznę na wstępie chciałabym przeprosić tych, którzy są tym zbiorem opowiadań zachwyceni. Którzy czekają na kolejną książkę jej autora. Gusta są różne i o nich się nie dyskutuje, ale korzystając z tego że mamy wolność słowa chciałabym przedstawić Wam „moje” przemyślenia na temat „Syren”. Okładka książki sama w sobie nie zachęca do zajrzenia do środka, pojawiają się rozmyte postacie, w tle most, kolory sugerować mogą że będzie jakiś element polskości.
Ale poza grafiką znajduje jeszcze komentarze dwóch Panów Jakuba Żulczyka i Łukasza Orbitowskiego dotyczące książki. Oczywiście same superlatywy. Po takim zaproszeniu szybko przechodzę do sedna i zaczynam czytać. Jak już wcześniej pisałam zrobiłam to kilkukrotnie.
Po przeczytaniu pierwszego z opowiadań pierwsze co rzuca się w oczy to fakt, że Autor dogłębnie zasięgnął języka więziennego i używa go nagminnie. Czasem przesadnie. Momentami mam wrażenia że te liczne przekleństwa w pewnych sytuacjach nie są potrzebne i można było napisać to trochę grzeczniej. Ok. Rozumiem, że Pan Krasnowolski bardzo chciał nadać powagi sytuacji i nakręcić akcję.
Kolejna rzecz jaka bije mnie po oczach to mieszanie wątków. Wczytuję się w akcje, jestem pochłonięta i nagle dzieje się coś innego. Np. bohaterowie przemierzają samochodem ulice Anglii , aż tu nagle jeden z nich wstaje z łóżka. Przepraszam ale musiałam się cofnąć wstecz żeby zobaczyć czy czegoś nie przegapiłam, ale nie. Z akapitu na akapit dzieje się coś innego. Jak dla mnie zdecydowanie za szybko. Inna rzecz, która mi się nie spodobała to brak zakończenia , nie wiadomo co stało się z bohaterami jakie były ich dalsze losy.
Drugie opowiadanie. Po jego przeczytaniu wyciągnęłam dokładnie takie same wnioski jak po przeczytaniu pierwszego.
Trzecie opowiadanie zatytułowane „Który gładzisz grzechy świata”. Tutaj przeplatanie wątków jest tak męczące , że nie można swobodnie skupić się na czytaniu. Trzeba wracać , sprawdzać daty zdarzeń żeby w ogóle zrozumieć sens tego co się dzieje. Chronologia zdarzeń jak na nudnej lekcji historii, przepełnionej datami. Kolejne opowiadanie bez zakończenia, można się tylko domyślać, co stało się z opisywanymi bohaterami. Hmm czyżby miały powstać „Syreny z Broadmoor 2” ? Może … Może sami sobie odpowiecie na to pytanie.
Opowiadanie numer 4. Mieszanie wątków po raz kolejny. Tutaj do tego stopnia że zaczęłam się zastanawiać po co Autor tak usilnie utrudnia czytelnikowi zrozumienie swojej książki. Po raz kolejny brak zakończenia.
Opowiadania numer 5 nie będę komentowała, ponieważ musiałabym napisać to samo co wcześniej.
Kolejne opowiadanie. Tytułowe opowiadanie „Syreny z Broadmoor”. Od początku Autor pięknie buduje napięcie. To opowiadanie wciąga mnie na całego. Myślę to jest to. W końcu znalazłam to czego szukałam. Akcja. Napięcie. Liczę na naprawdę mocne uderzenie podczas zakończenia. Może teraz to co się stanie wgniecie mnie w fotel. Lecz co dostaję ? Brak zakończenia. Totalny brak zakończenia. Uwierzcie mi, każdy z Was wymyślił by lepsze. Ja sobie wymyśliłam i to opowiadanie bardzo mi się podobało. Ale z „moim” zakończeniem.
Opowiadanie „Aj em poland”. Bardzo fajnie przedstawione losy bezdomnego Polaka mieszkającego w Anglii. Opisy rzeczy jak i miejsc bardzo dokładne. Czasem zbyt dokładne. Jedyna rzecz jakiej brakuje to zakończenie. Losy głównego bohatera pozostały tajemnicą.
Opowiadanie „Niewidzialny”. To jest to na co czekałam. Autor przedstawia losy maltretowanego dziecka i braku reakcji z zewnątrz na jego krzywdę. Świetne opisy tego co się działo. Trzyma w napięciu od początku do końca. Porusza w każdym akapicie. Napisane w bardzo przyjemny sposób. Posiada zaskakujące choć przewidywalne podczas czytania zakończenie. To opowiadanie naprawdę gorąco polecam.
I w końcu dobrnęliśmy do ostatniego opowiadania „W jej blasku”. Po przeczytaniu poprzedniego spodziewałam się kolejnego Buum. W zamian jednak dostałam nudę i brak konkretnego zakończenia. Czyli to wszystko co było w pierwszych
opowiadaniach w książce.
Na końcu książki znajduje się zbiór „Zdarzeń”, który jak myślałam będzie odpowiedzią na moje pytania, gdzie podziały się zakończenia poszczególnych opowiadań ?, co stało się z bohaterami? Lecz odpowiedzi nie uzyskałam. To po prostu suche fakty, wydarzenia spisane z gazet bądź kronik kryminalnych na których bazował pisząc swoje opowiadania Pan Krasnowolski. Oprócz tych które opisał Autor po swojemu jest tam jeszcze klika innych.
Opierając się na powszechnej opinii na temat nowej książki Jana Krasnowolskiego o tytule „Syreny z Broadmoor” postanowiłam od razu ją nabyć. Liczne reportaże w telewizji śniadaniowej, w roli głównej z autorem książki, opinie na forach internetowych, ludzie po prostu byli zachwyceni tym co przedstawia autor. Tematyka jaką porusza w połączeniu ze sposobem w jakim rzekomo ta książka została napisana ponoć powoduje zachwyt i powszechne jej umiłowanie. Nie czekałam zbyt długo. Na drugi dzień po obejrzeniu ostatniego reportażu w telewizji udałam się do księgarni by do mojej Kolekcji książek trafiła ta „Perełka”. Szybko zabrałam się do jej czytania. Zrobiłam to kilkukrotnie by nie umknął mi żaden szczegół, by wszystko dokładnie zrozumieć i w końcu by móc Wam przedstawić naprawdę rzetelna recenzje.
Zanim zacznę na wstępie chciałabym przeprosić tych, którzy są tym zbiorem opowiadań zachwyceni. Którzy czekają na kolejną książkę jej autora. Gusta są różne i o nich się nie dyskutuje, ale korzystając z tego że mamy wolność słowa chciałabym przedstawić Wam „moje” przemyślenia na temat „Syren”. Okładka książki sama w sobie nie zachęca do zajrzenia do środka, pojawiają się rozmyte postacie, w tle most, kolory sugerować mogą że będzie jakiś element polskości.
Ale poza grafiką znajduje jeszcze komentarze dwóch Panów Jakuba Żulczyka i Łukasza Orbitowskiego dotyczące książki. Oczywiście same superlatywy. Po takim zaproszeniu szybko przechodzę do sedna i zaczynam czytać. Jak już wcześniej pisałam zrobiłam to kilkukrotnie.
Po przeczytaniu pierwszego z opowiadań pierwsze co rzuca się w oczy to fakt, że Autor dogłębnie zasięgnął języka więziennego i używa go nagminnie. Czasem przesadnie. Momentami mam wrażenia że te liczne przekleństwa w pewnych sytuacjach nie są potrzebne i można było napisać to trochę grzeczniej. Ok. Rozumiem, że Pan Krasnowolski bardzo chciał nadać powagi sytuacji i nakręcić akcję.
Kolejna rzecz jaka bije mnie po oczach to mieszanie wątków. Wczytuję się w akcje, jestem pochłonięta i nagle dzieje się coś innego. Np. bohaterowie przemierzają samochodem ulice Anglii , aż tu nagle jeden z nich wstaje z łóżka. Przepraszam ale musiałam się cofnąć wstecz żeby zobaczyć czy czegoś nie przegapiłam, ale nie. Z akapitu na akapit dzieje się coś innego. Jak dla mnie zdecydowanie za szybko. Inna rzecz, która mi się nie spodobała to brak zakończenia , nie wiadomo co stało się z bohaterami jakie były ich dalsze losy.
Drugie opowiadanie. Po jego przeczytaniu wyciągnęłam dokładnie takie same wnioski jak po przeczytaniu pierwszego.
Trzecie opowiadanie zatytułowane „Który gładzisz grzechy świata”. Tutaj przeplatanie wątków jest tak męczące , że nie można swobodnie skupić się na czytaniu. Trzeba wracać , sprawdzać daty zdarzeń żeby w ogóle zrozumieć sens tego co się dzieje. Chronologia zdarzeń jak na nudnej lekcji historii, przepełnionej datami. Kolejne opowiadanie bez zakończenia, można się tylko domyślać, co stało się z opisywanymi bohaterami. Hmm czyżby miały powstać „Syreny z Broadmoor 2” ? Może … Może sami sobie odpowiecie na to pytanie.
Opowiadanie numer 4. Mieszanie wątków po raz kolejny. Tutaj do tego stopnia że zaczęłam się zastanawiać po co Autor tak usilnie utrudnia czytelnikowi zrozumienie swojej książki. Po raz kolejny brak zakończenia.
Opowiadania numer 5 nie będę komentowała, ponieważ musiałabym napisać to samo co wcześniej.
Kolejne opowiadanie. Tytułowe opowiadanie „Syreny z Broadmoor”. Od początku Autor pięknie buduje napięcie. To opowiadanie wciąga mnie na całego. Myślę to jest to. W końcu znalazłam to czego szukałam. Akcja. Napięcie. Liczę na naprawdę mocne uderzenie podczas zakończenia. Może teraz to co się stanie wgniecie mnie w fotel. Lecz co dostaję ? Brak zakończenia. Totalny brak zakończenia. Uwierzcie mi, każdy z Was wymyślił by lepsze. Ja sobie wymyśliłam i to opowiadanie bardzo mi się podobało. Ale z „moim” zakończeniem.
Opowiadanie „Aj em poland”. Bardzo fajnie przedstawione losy bezdomnego Polaka mieszkającego w Anglii. Opisy rzeczy jak i miejsc bardzo dokładne. Czasem zbyt dokładne. Jedyna rzecz jakiej brakuje to zakończenie. Losy głównego bohatera pozostały tajemnicą.
Opowiadanie „Niewidzialny”. To jest to na co czekałam. Autor przedstawia losy maltretowanego dziecka i braku reakcji z zewnątrz na jego krzywdę. Świetne opisy tego co się działo. Trzyma w napięciu od początku do końca. Porusza w każdym akapicie. Napisane w bardzo przyjemny sposób. Posiada zaskakujące choć przewidywalne podczas czytania zakończenie. To opowiadanie naprawdę gorąco polecam.
I w końcu dobrnęliśmy do ostatniego opowiadania „W jej blasku”. Po przeczytaniu poprzedniego spodziewałam się kolejnego Buum. W zamian jednak dostałam nudę i brak konkretnego zakończenia. Czyli to wszystko co było w pierwszych
opowiadaniach w książce.
Na końcu książki znajduje się zbiór „Zdarzeń”, który jak myślałam będzie odpowiedzią na moje pytania, gdzie podziały się zakończenia poszczególnych opowiadań ?, co stało się z bohaterami? Lecz odpowiedzi nie uzyskałam. To po prostu suche fakty, wydarzenia spisane z gazet bądź kronik kryminalnych na których bazował pisząc swoje opowiadania Pan Krasnowolski. Oprócz tych które opisał Autor po swojemu jest tam jeszcze klika innych.
PODSUMOWANIE:
Reasumując książka ze względu na mnogość wulgaryzmów powinna mieć ograniczenia wiekowe. Mieszanie wątków w każdym opowiadaniu męczy i odbiera przyjemność z czytania. Zdarzenia opisane na końcu książki powinny wyjaśniać oraz uzupełnić zakończenia i losy bohaterów. Jednak tego nie robią. Są suchą informacją jaką można przeczytać w gazecie czy Internecie. Osobiście, tylko dla jednego opowiadania, które jest naprawdę fajne, które jest godne uwagi, drugi raz już bym tejże książki nie kupiła. Ale jak pisałem na początku gusta są różne i to do Was należy ostateczna decyzja czy chcecie poznać „Syreny z Broadmoor”.
Reasumując książka ze względu na mnogość wulgaryzmów powinna mieć ograniczenia wiekowe. Mieszanie wątków w każdym opowiadaniu męczy i odbiera przyjemność z czytania. Zdarzenia opisane na końcu książki powinny wyjaśniać oraz uzupełnić zakończenia i losy bohaterów. Jednak tego nie robią. Są suchą informacją jaką można przeczytać w gazecie czy Internecie. Osobiście, tylko dla jednego opowiadania, które jest naprawdę fajne, które jest godne uwagi, drugi raz już bym tejże książki nie kupiła. Ale jak pisałem na początku gusta są różne i to do Was należy ostateczna decyzja czy chcecie poznać „Syreny z Broadmoor”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz