"TAK CIĘ STRACIŁAM"
OPIS:
Nazywam się Emma
Cartwright. Nic wam to jednak nie powie. Cztery lata temu nazywałam się Susan
Webster. Zabiłam swojego trzymiesięcznego syna.
Emma wychodzi ze
szpitala psychiatrycznego. Ma nową tożsamość. Niewiele pamięta z okresu
poprzedzającego jej zamknięcie w ośrodku. Jak tam trafiła? Bliscy, policja,
lekarze, wszyscy mówią, że Susan – tak miała wtedy na imię – zabiła Dylana. Swojego
syna.
Miał trzy miesiące.
Teraz, gdy Emma
próbuje zacząć nowe życie, mroczna tajemnica sprzed lat przypomina o sobie
szybciej, niż ktokolwiek mógł się spodziewać. Pewnego dnia otwiera list
zaadresowany na swoje dawne nazwisko. Jest w szoku. W środku jest zdjęcie
chłopca.
Ma na imię Dylan.
Czy ma uwierzyć, że
jej syn nie żyje? Kto mówi prawdę, a kto kłamie? Komu zależało, by obwinić ją o
tą przerażającą zbrodnię? Co, jeżeli tej zbrodni nie było? Emma musi cofnąć
czas i dowiedzieć się, co tak naprawdę zdarzyło się przed laty. Może ufać tylko
sobie.
RECENZJA:
To moje pierwsze
spotkanie z autorką. Czytałam wiele pozytywnych opinii o jej poprzednich
książkach, szczególnie o książce „Czarownice nie płoną”, ale nie miałam
niestety jeszcze okazji ich przeczytać. Kiedy przeczytałam opis i dołożyłam do
tego inne opinie na portalu lubimy czytać stwierdziłam, że muszę ją mieć
jak najszybciej. Do tego ta przyciągająca uwagę okładka. Przeczytanie jej co
prawda zajęło mi trochę czasu, ale nie dlatego, że coś mi się w niej nie
podobało. Miałam ogrom obowiązków, kilka współprac i mało czasu na czytanie.
Susan Webster
spędziła cztery lata w szpitalu psychiatrycznym, po tym jak została uznana za
winną śmierci swojego dziecka. Kiedy wychodzi na wolność postanawia całkowicie
zmienić swoje życie przybierając nową tożsamość i zmieniając miejsce
zamieszkania. Niestety przeszłość nie pozwala o sobie zapomnieć. Pewnego
dnia kobieta otrzymuje tajemnicza kopertę ze zdjęciem 4 letniego chłopca
sugerującą, że to właśnie Dylan jej synek. Od tego czasu zaczyna się prawdziwy
roller coaster. Susan marzy tylko o jednym, by dojść do prawdy, skąd
wzięło się to zdjęcie?, co stało się tamtego dnia, w którym zginał jej ukochany
syn ? dlaczego niczego z tego dnia nie pamięta ? Czy faktycznie zabiła
swoje dziecko? A może wszyscy kłamali ? Dlaczego komuś tak bardzo zależy, żeby
Susan myślała, że Dylan wciąż żyje?
„Tak Cię straciłam”
to rewelacyjny thriller psychologiczny, który trzyma w napięciu od pierwszej do
ostatniej strony. Praktycznie do samego końca nie wiemy, co tak na prawdę się
stało. Nic do końca nie było pewne. Mnie ta książka wciągnęła totalnie, a czas
spędzony z nią na pewno nie był czasem straconym.
PODSUMOWANIE:
Reasumując, jeżeli
lubicie książki z dużą ilością zwrotów akcji, z ciągłym napięciem, tajemnicami,
gdzie przeszłość przeplata się z teraźniejszością to jest to książka jak
najbardziej dla Was. Mam nadzieję, że wam również się ona spodoba.
Ja bardzo, bardzo
polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz