"NAJLEPSZY POWÓD BY ŻYĆ"
OPIS:
Wszystko trwało ułamek sekundy. Błysk
ognia i nagle jestem w ognistej kuli. Dociera do mnie, że się palę. Jestem żywą
ludzką pochodnią. Dominika budzi się po kilku dniach. Wie, że to był wypadek, a
ukochany ojciec wcale nie chciał jej zabić. Teraz, kiedy on jest w więzieniu,
ona leży w szpitalu i walczy o życie. Chociaż właściwie, to inni walczą za nią,
ponieważ ona się już poddała. Ale to, co miało być końcem, okazuje się być
początkiem… Przewrotny los stawia na jej drodze ambitnego młodego lekarza,
który dostrzega w niej coś więcej niż tylko pacjentkę. Gdy on będzie leczył jej
ciało, jego brat Marcel, czarna owca szanowanej rodziny, spróbuje uleczyć jej
duszę. Tylko czy to jest w ogóle możliwe? Czy pęknięte serce potrafi jeszcze
kochać? I czy ktoś, kto ma tyle powodów, by się zabić, odnajdzie ten jeden, by
żyć?
RECENZJA:
Dzięki tej książce z twórczością Pani
Docher spotykam się po raz pierwszy. Możliwość przeczytania i zrecenzowania jej
otrzymałam od Wydawnictwa Znak,
za co serdecznie dziękuje.
Patrząc na okładkę bałam się trochę,
że będzie to typowy romans, a obserwując mój profil wiecie, że nie
czytam tego typu książek, bo to po prostu nie mój klimat.
Kiedy jednak przeczytałam opis
stwierdziłam, że może być to przyjemna lektura. I powiem szczerze, iż bardzo
się cieszę, że dałam jej szanse.
Jest to bardzo ciekawa historia
dziewczyny, która w wyniku nieszczęśliwego wypadku, znajdując się w
niewłaściwym miejscu i niewłaściwym czasie doznaje poparzeń 52% ciała.
Dominika nie może pogodzić się z tym, co się stało, jest jej strasznie ciężko.
Los na jej drodze stawia Marcela, chłopaka, który sam o sobie mówi czarna
owca,
lub wrzód na d*pie rodziny.
Bohaterowie tej książki są różnorodni
i wyraziści, co jest dużym plusem. Od samego początku jakoś tak zżyłam się z
Dominika. Zaciekawiło mnie jak potoczą się dalej jej losy i bardzo mocno
trzymałam za nią kciuki.
Postać Marcela też jest postacią dość
interesującą, z jednej strony totalny luzak,
a z drugiej bardzo opiekuńczy
chłopak.
Książkę czytało się dość szybko, gdyż
fabuła była wciągająca i za wszelka cenę chciałam dowiedzieć się,
jak zakończy się ta historia. Pełno tu tajemnic,
co tylko podsycało moją ciekawość.
Jedyne, co bardzo mnie denerwowało to
słownictwo. Fakt, że jest to książka młodzieżowa, o czym wiedziałam, jednak
czasem wydawało mi się to trochę przesadzone. Język Marcela jak dla mnie był
czasem wręcz odpychający.
Podam pierwszy przykład z brzegu,
który pamiętam:
„Kretynie, skretyniały…- warczę na
siebie, bo zaspałem jak pierwsza lepsza pipka”.
Ja może do młodzieży już nie należę,
ale stara tez nie jestem i szczerze powiem, że w życiu nie użyłabym takiego
stwierdzenia na swój temat, gdybym zaspała.
PODSUMOWANIE:
Reasumując, ja tę książkę
serdecznie Wam polecam. A dlaczego ? skoro coś mnie w niej denerwowało? A
dlatego, że tak jak już pisałam, mimo drobnych minusów wciąga i skłania
do zastanowienia się nad tym, co my byśmy zrobili i jak się zachowywali będąc w
takiej sytuacji, w jakiej znalazła się Domi, Marcel i jej tata. Zapraszam do
lektury i podzielenia się Waszymi wrażeniami i przemyśleniami.
Za możliwość zrecenzowania
"Najlepszy powód by żyć" jeszcze raz serdecznie dziękuję Wydawnictwu
Znak i Autorce 🌹🌹🌹😊😊